Piotr Gałkowski
26.06.2023
Dostawcy pędzą, przedsiębiorstwa drepczą
W ostatnich tygodniach uczestniczyłem w kilku telekonferencjach producentów systemów informatycznych wspomagających biznes. W ich trakcie m.in. pokazywano i omawiano nowe funkcje oraz plany rozwojowe systemów w kolejnych miesiącach (roadmaps).
Przyznam, że w większości przypadków byłem pod wrażeniem, choć wiadomo że wszystko było polane sosem marketingowym, a czasu na konkretne pytania od użytkowników raczej niewiele…
Mam taką pracę, że spotykam się również z przedstawicielami przedsiębiorstw (czyli potencjalnymi odbiorcami systemów informatycznych), by rozmawiać o ich problemach i potrzebach.
Zderzenie przekazu producentów technologii informatycznych z codziennością przedsiębiorstw wzmaga we mnie przekonanie, że to dwa różne światy. Rodzaj równoległych rzeczywistości, dość mocno oderwanych od siebie pod względem postrzegania producentów i potrzeb przedsiębiorstw.
🔴👉 Wydaje się, że producenci technologii informatycznych pędzą do przodu, a przedsiębiorstwa raczej drepczą.
Ci pierwsi wierzą, że wymyślając co raz to nowsze funkcje (często niezrozumiałe i skomplikowane), podnoszą przewagę konkurencyjną i zainteresowanie odbiorców. Ci drudzy, nadal rozwiązują swoje problemy i potrzeby poprzez definiowanie kolejnych plików w MS Excel oraz ich obieg za pomocą skrzynki mailowej, czy na MS Teams (żeby było jasne, nie mam nic przeciwko excelowi i sam z niego korzystam).
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że część tych innowacji trafia na podatny grunt, bo są przedsiębiorstwa, które na nie czekają i mają możliwości ich zastosowania. Zastanawiam się jednak, jaki to stanowi realnie procent przedsiębiorstw?
Być może to przypadek, ale 90% przedsiębiorstw (i to wcale niemałych), z którymi miałem przyjemność rozmawiać korzysta z ERP typu SAP, MS, IFS, Infor czy Oracle, jakiegoś systemu(ów) dziedzinowego w swojej branży, obiegu dokumentów (nie zawsze) i zawsze … sterty plików MS Excel.
🔴 👉 I wiecie co? Myślę sobie, dobrze, że są ludzie którzy tworzą i wymyślają nowe funkcje w systemach – bo to często inspiracja do dążenia oraz rozwoju i pewnie za parę lat, codzienność. Z drugiej strony, fajnie by ci sami ludzie zeszli na ziemię i choć raz spotkali się z rzeczywistymi problemami przedsiębiorstw. Być może wtedy, zastanowiliby się czy zamiast kolejnych „kosmicznych” i drogich rozwiązań, często mało przydatnych zwykłym użytkownikom, nie wymyślić i dostarczyć prostszych rozwiązań, które realnie ułatwiłyby im pracę…
Moje aplikacje właśnie takie są. Proste, elastyczne, wydajne, a co najważniejsze – przyziemne, bo realnie rozwiązują codzienne problemy użytkowników, ułatwiając i usprawniając im pracę.